All posts by Gregdewal

Vrátna cz.I

09.09.2006-12.09.2006
0026 H014
D01 09.09.

W piękne jesienne dni roku 2006 zabrałem moją narzeczoną do (moim zdaniem) jednej z najciekawszych destynacji (takie modne słowo) w niedalekiej odległości od mojej cieszyńskiej bazy – Vrátnej Doliny w Małej Fatrze. Rezerwacji miejsca na nasz pobyt dokonałem w Chacie vo Vyhnanej w Štefanovej. Štefanová to urocza wioseczka w sercu doliny, zaś Chata vo Vyhnanej to nie najgorszy, choć trochę ponury obiekt na jej uboczu (widok z okna na stromy, zalesiony stok i odnawiająca szkolną traumę „szara zupa” na obiad).
Do celu podróży dotarliśmy pod wieczór. Zasiedlamy pokój, a od jutra w góry.

D02 10.09.

Na pierwszą wyprawę wybraliśmy zdobycie Horných Dier, Przełęczy Medzirozsutce i górującego nad Štefanovą Veľkiego Rozsutca.

Veľký Rozsutec

Po przejściu na wskroś Sztefanowej i wdrapaniu się na polanę Podžiar otworzył się przed nami odcinek, będący częścią tego co najlepsze we Vrátnej – wąwóz Horné Diery – najeżony drabinkami, pomostami i łańcuchami nad spienionym tokiem Hlbokiego Potoku.


Niebieskim szlakiem przez polanę Pod Tanecznicą wspięliśmy się na Przełęcz Medzirozsutce


skąd czerwonym szlakiem od północnej strony zdobywaliśmy ten najbardziej spektakularny (choć bynajmniej nie najwyższy) szczyt Małej Fatry. Jakby nam mało było drabinek w Dierach, to przed szczytem znalazło się jeszcze kilka łańcuchów.


Po zdobyciu trochę ludnego szczytu łańcuchów (i to jeszcze bardziej spektakularnych) również nie zabrakło. Co prawda stromy odcinek szybko ustąpił łagodnemu (na tyle na ile – w końcu to prawie 500 m przewyższenia) zejściu do przełęczy Medziholie (gdzie kiedyś stało schronisko), a dalej już zielony szlak spokojnie nas doprowadził do naszej bazy. Jeszcze tylko piwo i deser lodowy „U Anety” (tak sobie ochrzciliśmy naszą ulubioną knajpkę) i zmęczeni ale szczęścili do hotelu na noc.




⇓ Vrátna – drugi szlak, a później powrót
⇐ U Ciotki w Kiczorach (tym razem 2006)
⇒ Chorzowskie ZOO 2006

Jastarnia (II – wycieczki)

27.07.2006-06.08.2006
0024 H012

Z 10 dni spędzonych w Jastarni kilka jednak spędziliśmy poza nią ;). Na przykład 30.07. wyruszyliśmy samochodem do Gdańska. Nie wiem, czy specjalnie, czy przypadkiem ale trafiliśmy na Sail Gdańsk – jeden z etapów Międzynarodowego Zlotu Żeglarskiego Baltic Sail. A prócz tego pospacerowaliśmy sobie po Starówce.


Drugiego sierpnia wypożyczyliśmy rowery i skorzystaliśmy z dobrodziejstw ścieżek rowerowych Półwyspu Helskiego. A mianowicie pościgaliśmy się z deszczem na trasie Jastarnia-Kuźnica-Chałupy-Władysławowo-Góra Libek (i brodzenie w piachu).


A dzień później wypłynęliśmy „tramwajem wodnym” do Gdyni, chwilę tam się poszwendaliśmy i takim samym środkiem transportu dostaliśmy się na koniec Półwyspu – do Helu. Tam znowu trochę podreptaliśmy i pociągiem (wstyd się przyznać – na gapę) powróciliśmy do Jastarni.



I wczasy pora skończyć. Do zobaczenia Jastarnio za rok…


⇑ W Jastarni i najbliższych okolicach
⇐ Żagle na Mazurach z Lechem 2006
⇒ I znów Kiczory 2006

Jastarnia (I – na miejscu)

27.07.2006-06.08.2006
0024 H012

Pod koniec lipca rodzice W. zaprosili nas na wspólne wakacje. Oczywiście do ich (i trochę naszej) ukochanej Jastarni. A że na topie w tym okresie była Dorja, to tam spędziliśmy te letnie dni…
Jak Jastarnia to oczywiście plażowanie (w lepszej lub gorszej pogodzie),


spacery bliższe,

i trochę dalsze – na przykład do Kuźnicy i oczywiście do Juraty.



Ale nie tylko w najbliższej okolicy czas spędzaliśmy. Ale o tym już dalej…


⇓ Wycieczki z Jastarni
⇐ Żagle na Mazurach z Lechem 2006
⇒ I znów Kiczory 2006

Mazury (północny szlak) II

01.07.2006-08.07.2006
0023 Ż002
D04 04.07.

Po dość drogiej nocy w Wikingu wypłynęliśmy na Święcajty. Jako że pogoda była podobna do tej z dni poprzednich – żar z nieba i niewiele wiatru – nie płynęliśmy za daleko. Jedynie opłynęliśmy Kalski Róg i zawinęliśmy do znanej nam z poprzedniego roku zatoczki. Pora wczesna, więc dzień spędziliśmy na plażowaniu, obiedzie w Niebieskiej Tawernie i spacerach.

D05 05.07.

Wypoczęci po wolnym dniu byliśmy gotowi na dalsze zmagania się z brakiem wiatru. Jakoś przedostaliśmy się na Mamry, a następnie na wskroś na zachód do Mamerek. Tu zwiedziliśmy bunkry i spłynęliśmy do Węgorzewa, gdzie nam przyjemnie wieczór zleciał.


D06 06.07.

Rano miasto i wypływamy w drogę powrotną. Czas nas trochę goni, więc czasami wspomagamy niedostatki wiatru silnikiem. Ale i tak na wieczór udaje nam się zaledwie doczłapać do Vegi w Harszu

D07 07.07.

Pozostał nam ostatni dzień. Płyniemy prostą drogą na południe. Do Giżycka dotarliśmy późnym popołudniem. Czekając na zielone światło przy obrotowym moście na Kanale Giżyckim jeszcze na chwilkę wyskoczyliśmy na miasto. Po pokonaniu kanału stanęliśmy na ostatnią mazurską noc w giżyckiej Ekomarinie.

D08 08.07.

Dzień zdania łajby. Łezka się w oku kręci, ale laba się skończyła. Pora wracać. W odróżnieniu od roku poprzedniego droga na południe prowadziła prosto bez dodatkowych przystanków i atrakcji.




⇑ Mazury – rejs na północ
⇐ Na szlaku Orlich Gniazd (Mirów-Bobolice) 2006
⇒ Wakacje w Jastarni 2006

Mazury (północny szlak) I

01.07.2006-08.07.2006
0023 Ż002
D01 01.07.

Po roku wróciliśmy na jeziora. Tym razem załoga składała się ze mnie (jako Kapitana), Mychy (jako majtka), Lecha (jako Sternika – bo wyjątkowe talenty w tym kierunku wykazywał) i Míšy (żony Lecha – majtek nr 2).
Jak się do C2 spakowaliśmy do dziś pozostaje dla mnie zagadką (może dzięki małemu plecakowi Lecha). Dokąd wyruszyliśmy? Niestety nie pamiętam… Czy naszym portem wyjścia były Wilkasy, czy któraś z południowych przystani Giżycka? W każdym razie po zaokrętowaniu wypłynęliśmy na pierwsze halsy na Niegocin by dopłynąć do Kanału Niegocińskiego i po przejściu na Kisajno zacumować w przystani COK.

D02 02.07.

Po pierwszej jachtowej nocy wyszliśmy rano na Giżycko. Za cel obraliśmy twierdzę Boyen (oczywiście) przy okazji zwiedziwszy centrum i zabytek techniki w postaci obrotowego mostu. Po powrocie na naszą jednostkę pływającą wyruszyliśmy na północ w stronę Sztynortu, gdzie w tamtejszym porcie spędziliśmy kolejną noc.

D03 03.07.

Po porannym oporządzeniu i krótkim spacerze po Sztynorcie wypłynęliśmy dalej. Tak jak do tej pory prześladowała nas flauta, tak dziś do południa przywiało. I jak przywiało tak na skutek błędów w nawigacji wywiało nas w okolice mielizny na Darginie. Kiedy już się w sytuacji zorientowałem to oczywiście wiatr ucichł i znów ślimaczym tempem pożeglowaliśmy na północ do pierwotnego celu – na Święcajty. Zdecydowaliśmy się zacumować w marinie Wiking.




⇓ Mazury – rejs powrotny
⇐ Na szlaku Orlich Gniazd (Mirów-Bobolice) 2006
⇒ Wakacje w Jastarni 2006

Mirów – Bobolice

18.06.2006
0022 H011

Krótka niedzielna wycieczka w środek Jury Krakowsko-Częstochowiej. Celem były dwa bardzo interesujące ruiny Mirów i Bobolice. Od Mirowa Skalną Grzędą prowadzi czerwony szlak do Bobolic. W Bobolicach trafiliśmy na wstępny etap remontu, którego efektem jest w pełni odbudowany obiekt. Z powrotem drogą – wtedy jeszcze gruntową.

Mirów-Bobolice


⇐ Walentynki w Karkonoszach 2006
⇒ Szlak Wielkich Jezior Mazurskich 2006

Špindlerův Mlýn III

29.04.2006-03.05.2006
0021 H011

2 maja ruszyliśmy na szlak. W końcu przecież w górach jesteśmy.

Bila Labe

Ubrani wiosennie poszliśmy szlakiem (a właściwie asfaltówką) wzdłuż jednego z pierwszych dopływów Łaby – Białej Łaby do restauracji/schroniska o tożsamej nazwie. Dalszą drogę zagrodziły nam zaspy śniegu, więc identyczną drogą wróciliśmy do Szpindla.


W dniu ostatnim, wracając do domu (bo już na powrót pora) zwiedziliśmy Adršpašské Skalní Město. Trasa bardzo standardowa – mianowicie cała pętelka włącznie z rejsem po Adršpašskim Jeziorku.

Adrszpach


⇑ Karkonosze – część poprzednia
⇐ Za zwierzątkami do Ostrawy 2006
⇒ Mirów i Bobolice 2006

Špindlerův Mlýn II

29.04.2006-03.05.2006
0021 H011

Trzeci dzień pobytu w Karkonoszach spędziliśmy na wielkiej podróży. W pierwszej kolejności ruszyliśmy na zachód w okolice wsi Horní Štěpanice do schowanych w lesie ruin zamku Štěpanice.


Później przejechaliśmy wzdłuż prawie całych Karkonoszy prawie pod Trutnov do kolejnych ruin – zamku Břecštejn. A jeszcze później pod Žacléř by trafić na czeską twierdzę artyleryjską Stachelberg.



⇑ Karkonosze – część pierwsza
⇓ Karkonosze – część trzecia i ostatnia
⇐ Za zwierzątkami do Ostrawy 2006
⇒ Mirów i Bobolice 2006

Špindlerův Mlýn I

29.04.2006-03.05.2006
0021 H011

Na nasz drugi wspólny weekend majowy znalazłem niezłą ofertę w sercu czeskich Karkonoszy – w Szpindlerowym Młynie. Oferta była niezła, bo 3-gwiazdkowy hotel Astraz basenem, kręglami wyżywieniem i rozszczekanymi psami niemieckich sąsiadów był za bardzo przyzwoitą sumę (ale to se už nevrátí).
Po samym Špindlerowym Młynie pochodziliśmy niemało, pomimo tego, że w pierwszych dniach pogoda nie do końca nam odpowiadała – w mieścinie wczesne przedwiośnie, czyli mglisto, szaro i buro, a na górach zima w pełni. O spędzaniu czasu na miejscu nie ma za bardzo co mówić. Poza basenem i innymi atrakcjami w hotelu, zmarnowaliśmy okazję powiększenia naszą kolekcji znaczków turystycznych (liczącej wówczas 1 – słownie jedną sztukę) i kilkakrotnie przewędrowaliśmy tam i z powrotem mieścinę. Niechaj przemówią zdjęcia:



⇓ Karkonosze – ciąg dalszy
⇐ Za zwierzątkami do Ostrawy 2006
⇒ Mirów i Bobolice 2006