Category Archives: 2007

Pustevny – Radhošť

22.04.2007
0036

Kolejny pogodny weekend. Teraz jedziemy do naszych południowych sąsiadów do Beskidu Śląsko-Morawskiego na legendarny szczyt Radogoszcza.

Pustevny

Po sporej wspinaczce (w trakcie przerwy w kursowaniu kolejki linowej) na przełęcz Pustevny z niezwykle malowniczą osadą. Dalszym punktem tego górskiego spaceru (bo ukształtowanie terenu co najwyżej spacer przypomina a nie wspinaczkę górską była widokowa altanka Cirilka,


od której bardzo niedaleko do charakterystycznego (między innymi dla miłośników złotego trunku) posągu słowiańskiego boga Radegasta. Po małej wspinaczce, by wrócić na grzebień masywu niebieski szlak doprowadził nas do kolejnego charakterystycznego punktu (dotyczącego radykalnie innej religii) – kaplicy św. Cyryla i Metodego na szczycie Radhošťa mijając po drodze schronisko. Na dół zeszliśmy niebieskim szlakiem dokładnie na parking tworząc przyjemną pętlę.



⇐ Niedziela w okolicach Ojcowa 2007
⇒ Javorový vrch 2007

Ojcowski Park Narodowy

15.04.2007
0035

Niedziela i piękna pogoda. A ten zestaw w połączeniu z bazowaniem na skraju Jury w Jaworznie tworzy mieszankę wybuchową. Tym razem erupcja nastąpiła w sercu Jury – w Ojcowskim Parku Narodowym (zapchanym wówczas do granic możliwości).
Od Ojcowa Doliną Prądnika przez Pieskową Skałę…



⇐ Skansen w Wygiełzowie i zamek Lipowiec 2007
⇒ Masyw Radhošťa 2007

Wygiełzów

31.03.2007
0034

Przy okazji kolejnego pobytu u narzeczonej w Jaworznie odbyliśmy sobie krótką wycieczkę krajoznawczą w niedalekiej okolicy. Jaworzno to już prawie Jura Krakowsko-Częstochowska, a jednym z ciekawszych zamków Jury są ruiny Lipowca w Wygiełzowie. Dodatkową atrakcją jest zlokalizowany u podnóża góry zamkowej skansen – Nadwiślański Park Etnograficzny. Byliśmy tam po raz pierwszy (ale bynajmniej nie ostatni).



⇐ Na Shanties w Krakowie 2007
⇒ Jury ciąg dalszy – Ojcowski Park Narodowy 2007

Kraków

25.02.2007
0033

Zimowy powrót do żeglarskich klimatów. XXVI Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej „Shanties”. Miałem wykupione bilety na koncerty wieczorne w CK Rotunda. Jednak ścisk nie do wytrzymania skłonił nas do porzucenia sali koncertowej oferując w zamian krakowski spacer.



⇐ Zamek Czocha i kilka zimowych dni 2007
⇒ Nadwiślański Park Etnograficzny – Wygiełzów 2007

Czocha

15.02.2007-19.02.2007
0032 H016

W roku 2007 Walentynki wypadały trochę ni w ząb, bo w środę. Ale z ukochaną je spędzić musiałem, więc do Jaworzna z kwiatkami przytruchtałem, a na dzień następny wycieczka-niespodzianka. Wczesnym ranem wyruszyliśmy na zachód. Wczesnoporanne zimowe mgły otuliły nas pod zamkiem Grodziec (którego piękna z powodu mgły, zimna i wczesnej pory docenić w pełni nam się nie udało).


W dalszym ciągu bez zdradzenia celu w końcu podjechaliśmy pod zamek Czocha. I jakież było zdziwienie,
że ten obiekt będzie nas przez kilka następnych nocy gościł. A naprawdę chodzenie po nocnych ledwo oświetlonych salach i korytarzach (bo część hotelowa obejmowała większość zamku – w części muzealnej były bodaj 4 komnaty), wspinanie się na wieżę i odkrywanie różnych nowych zaułków stanowiło nie lada atrakcję.


Malowniczy zamek oraz jego najbliższe otoczenie, a także niezupełnie zimowa (bo przepiękna) pogoda sprzyjały krajoznawczym spacerom i wycieczkom. Najdłuższą (dodatkowo wydłużoną „dzięki” mojemu błędowi w nawigacji) wyprawą był spacer brzegami Jeziora Leśniańskiego, następnie przełomem Kwisy do zapory na Jeziorze Złotnickim. Powrót miał nastąpić drugą stroną rzeki, ale jakoś się wszystko pozajączkowało i dalej radośnie sobie szliśmy na wschód, a po zauważeniu pomyłki i dotarciu do cywilizacji (w postaci drogi gminnej w okolicach wsi Zapusta) okazało się, że do Czochy mamy jakieś 11 km (ach te czasy przed GPS-em). Na szczęście znalazł się dobry ludek, który nas na stopa dowiózł do Leśnej, a dalej to już pestka.


Innym razem wybraliśmy się na zamek do Świecia. Bynajmniej nie tego krzyżackiego, ale około 8 km od Czochy. I nie całkiem zamek, ale dość pokaźne jego ruiny. I tym razem nie piechotą…


Walentynkowy wyjazd do Czochy powoli przechodzi do historii. Z perspektywy czasu (zapis dokonywany 10 lat po wyprawie) zamek w Czosze był jednym z naszych najprzyjemniejszych lokum. Ale zanim zaczniemy rozpamiętywać jeszcze trzeba wrócić do domu. A że tak daleko na zachód wybyliśmy to może do sąsiadów zajrzymy? Co prawda odwiedziny Czech nie są dla nas jakimś wielkim wydarzeniem, ale zwiedzenie Frýdlantu, a następnie zamku (wtedy jeszcze dość zapuszczonego) Grabštejn troszkę nam tamten nieznany rejon przybliżyło. Do Polski zawitaliśmy ponownie na baaardzo krótką chwilę – prosta aleja Trzech Państw doprowadziła nas do „Trójstyku” – spotkania granic Polski, Czech i Niemiec. I w ten sposób moja stopa po raz pierwszy na niemieckim terytorium stanęła. A po tym było jeszcze dreptanie w Zittau, Görlitz i nocne Opole.




⇐ Świerklaniecki park 2007
⇒ Szanty w Krakowie 2007

Świerklaniec

04.02.2007
0031

W ramach poszukiwań miejsca na ślub (choć o ile się nie mylę „nasze” miejsce już było zabukowane) dotarliśmy do „Pałacu Kawalera” w Świerklańcu. Szkoda, że z imponującego założenia pałacowego pozostały tylko oficyna i park… A wracając podjechaliśmy popodglądać samoloty w Pyrzowicach.



⇐ Sylwester w Słowackich Tatrach 2006
⇒ Walentynki na Czosze 2007