Archives

Mazury (północny szlak) II

01.07.2006-08.07.2006
0023 Ż002
D04 04.07.

Po dość drogiej nocy w Wikingu wypłynęliśmy na Święcajty. Jako że pogoda była podobna do tej z dni poprzednich – żar z nieba i niewiele wiatru – nie płynęliśmy za daleko. Jedynie opłynęliśmy Kalski Róg i zawinęliśmy do znanej nam z poprzedniego roku zatoczki. Pora wczesna, więc dzień spędziliśmy na plażowaniu, obiedzie w Niebieskiej Tawernie i spacerach.

D05 05.07.

Wypoczęci po wolnym dniu byliśmy gotowi na dalsze zmagania się z brakiem wiatru. Jakoś przedostaliśmy się na Mamry, a następnie na wskroś na zachód do Mamerek. Tu zwiedziliśmy bunkry i spłynęliśmy do Węgorzewa, gdzie nam przyjemnie wieczór zleciał.


D06 06.07.

Rano miasto i wypływamy w drogę powrotną. Czas nas trochę goni, więc czasami wspomagamy niedostatki wiatru silnikiem. Ale i tak na wieczór udaje nam się zaledwie doczłapać do Vegi w Harszu

D07 07.07.

Pozostał nam ostatni dzień. Płyniemy prostą drogą na południe. Do Giżycka dotarliśmy późnym popołudniem. Czekając na zielone światło przy obrotowym moście na Kanale Giżyckim jeszcze na chwilkę wyskoczyliśmy na miasto. Po pokonaniu kanału stanęliśmy na ostatnią mazurską noc w giżyckiej Ekomarinie.

D08 08.07.

Dzień zdania łajby. Łezka się w oku kręci, ale laba się skończyła. Pora wracać. W odróżnieniu od roku poprzedniego droga na południe prowadziła prosto bez dodatkowych przystanków i atrakcji.




⇑ Mazury – rejs na północ
⇐ Na szlaku Orlich Gniazd (Mirów-Bobolice) 2006
⇒ Wakacje w Jastarni 2006

Mazury (północny szlak) I

01.07.2006-08.07.2006
0023 Ż002
D01 01.07.

Po roku wróciliśmy na jeziora. Tym razem załoga składała się ze mnie (jako Kapitana), Mychy (jako majtka), Lecha (jako Sternika – bo wyjątkowe talenty w tym kierunku wykazywał) i Míšy (żony Lecha – majtek nr 2).
Jak się do C2 spakowaliśmy do dziś pozostaje dla mnie zagadką (może dzięki małemu plecakowi Lecha). Dokąd wyruszyliśmy? Niestety nie pamiętam… Czy naszym portem wyjścia były Wilkasy, czy któraś z południowych przystani Giżycka? W każdym razie po zaokrętowaniu wypłynęliśmy na pierwsze halsy na Niegocin by dopłynąć do Kanału Niegocińskiego i po przejściu na Kisajno zacumować w przystani COK.

D02 02.07.

Po pierwszej jachtowej nocy wyszliśmy rano na Giżycko. Za cel obraliśmy twierdzę Boyen (oczywiście) przy okazji zwiedziwszy centrum i zabytek techniki w postaci obrotowego mostu. Po powrocie na naszą jednostkę pływającą wyruszyliśmy na północ w stronę Sztynortu, gdzie w tamtejszym porcie spędziliśmy kolejną noc.

D03 03.07.

Po porannym oporządzeniu i krótkim spacerze po Sztynorcie wypłynęliśmy dalej. Tak jak do tej pory prześladowała nas flauta, tak dziś do południa przywiało. I jak przywiało tak na skutek błędów w nawigacji wywiało nas w okolice mielizny na Darginie. Kiedy już się w sytuacji zorientowałem to oczywiście wiatr ucichł i znów ślimaczym tempem pożeglowaliśmy na północ do pierwotnego celu – na Święcajty. Zdecydowaliśmy się zacumować w marinie Wiking.




⇓ Mazury – rejs powrotny
⇐ Na szlaku Orlich Gniazd (Mirów-Bobolice) 2006
⇒ Wakacje w Jastarni 2006

Szlak Wielkich Jezior Mazurskich (płn) II

09.07.2005-18.07.2005
0005 Ż001 N04-N06
D04 12.07.

Po hulankach poniedziałkowej nocy z rana nie było możliwe odbicie w dalszą żeglugę, zresztą nie same pływanie jest naszym celem, bo i pozwiedzać coś by się przydało – a skoro Giżycko to twierdza Boyen i miasto.


Wreszcie wypłynęliśmy. A że pogoda piękna i dziewczyny żebrzą o odpoczynek to kierujemy się (co prawda łukiem, ale zawsze) w stronę podwilkaskich Strzelec.

D05 13.07.

A że pogoda nadal piękna, to dziewczyny wyplażowały się jeszcze dodatkowo jeden cały dzień. A my? Trochę plackiem na pomoście, trochę w wodzie, spacerem po prowiant do Wilkasów i takie tam…

D06 14.07./D07 15.07./D08 16.07.

A w Strzelcach? W Strzelcach w międzyczasie nastąpił mały kryzys mojego związku (którego jeszcze chyba tak naprawdę nie było) z Myszą. Ja z tego powodu, dziewczyny przez spalenie słońcem, bez większych chęci do zdjęć i zwiedzania ruszyliśmy na północ. Przez Kanał Giżycki, Kisajno i Dargin (gdzie gdzieś tam zacumowaliśmy), przez pamiętne Kirsajty i Święcajty (tam na Kalskim Rogu ostatnią nockę spędziliśmy) wróciliśmy by zdać prawie nieuszkodzoną (nie licząc otarcia dziobu na jachcie motorowym przy stacji benzynowej i rozklejonego „pagaja”) łajbę i prawie nieuszkodzoną załogę (nie licząc jednej o mało nie rozbitej o bom głowy) w Węgorzewie.



I na tym mogłaby się skończyć historia pewnej miłości, historia naszych wypraw i życie potoczyło by się całkiem inaczej. Gdyby w Myszy nie zaczęło kiełkować to, co we mnie właśnie zaczęło w bólach wysychać – czyli uczucie… A we mnie nadzieja…



⇑ Mazury 1/3
⇓ Mazury 3/3
⇐ Rudno 26.05.2005
⇒ Kiczory VII 2005

Szlak Wielkich Jezior Mazurskich (płn) I

09.07.2005-18.07.2005
0005 Ż001 N01-N03
D01 09.07.

Od ostatniego turystycznego wyjazdu trochę czasu minęło (choć trochę Mychę powoziłem) ale na większą wyprawę zmówiliśmy się na Mazury… Mazurskie (i nie tylko) żagle… Moja kolejna, choć trochę zapomniana i zaniedbana, miłość – w erze przed Mychą udało mi się zdobyć patent żeglarza na Jeziorze Żywieckim, dwa razy zaliczyć Mazury i raz Bałtyk – Zawiszą Czarnym do Kopenhagi. A teraz – ja w sumie żółtodziób żeglarski, Mycha całkowity żółtodziób i dwa kolejne całkowite żółtodzioby – w dzisiejszej nomenklaturze Tomsie, a wówczas koleżanka Mychy ze studiów ze swoim ówczesnym (i dotychczasowym) chłopakiem.
No i wyruszyliśmy. Następca zielonej Tico-maszyny – czarna C2 naładowana do granic możliwości a nasza droga prowadzi do Węgorzewa, gdzie popołudniem dotarliśmy i po krótkim spacerze przejęliśmy we władanie Tango 730 o dumnej nazwie „Komandor”.
Jak każde początki nasze nie były łatwe (w sumie cały najbliższy tydzień był dość ekstremalny 😉 ) ale udało się wypłynąć na szerokie wody jeziora Mamry i dohalsować do przystani w Mamerkach.
A jeszcze później? Wizyta w bunkrach i „integracja”.

D02 10.07.

Poranne wypłynięcie przysporzyło nam i sąsiednim załogom moc doznań (trochę po cumach poszliśmy), następnie na Kirsajtach zaliczyliśmy szuwary – na zawsze pozostanie w pamięci:
silnik zgasł… Kapitan (czyli ja):
Dawać pagaje
w załodze konsternacja
No pagaje
w międzyczasie już wpadamy „w krzoki”
No pagaje k@$#%!!
Co?
No wiosła!,
by wreszcie dojść na południe do Łabędziego Szlaku i zacumować na Zimnym Rogu.

D03 11.07.

W dniu trzecim bez większych przygód (przynajmniej zawodna pamięć takowych nie odnotowała) przedzieramy się przez Kanał Niegociński do Giżycka. A wieczorkiem – wypad na miasto – przecież młodzież się musi wyszumieć…




⇓ Mazury 2/3
⇐ Rudno 26.05.2005
⇒ Kiczory VII 2005