Archives

Sosina

15.01.2006
0016

Przy okazji niedzielnej wizyty u mojej (już) Narzeczonej, wybraliśmy się na niedaleki zalew Sosina do dzielnicy Jarzorzna – Szczakowej. A że zima w pełni to można było się trochę w chodzenie po wodzie pobawić.
Wracają stanęliśmy na byłym kamieniołomie Sadowa Góra (nad którym przebiega, a raczej wówczas przebiegała droga). Dziś znajduje się tam ośrodek edukacyjny Geosfera.




⇐ Narciarski sylwester pod Tatrami 2005
⇒ Walentynki w Pradze 2006

Murzasichle

27.12.2005-01.01.2016
0015 H009

Na krótko przed końcem roku wymyśliłem, iż przyjemnie byłoby się gdzieś na Sylwestra wybrać. Co więcej miałem z tym związane pewne plany, ale o tym później. Czasu niewiele to i wybór niewielki. Udało się znaleźć ofertę z wolnymi miejscami w pokojach gościnnych „U Gaździny” w Murzasichlach. Oferta nie najgorsza – z wyżywieniem, imprezą sylwestrową i w ogóle full wypas. Ale nie wyprzedzajmy wydarzeń.
Zaraz po świętach zajechałem po moją ukochaną i ze Śląska wyruszyliśmy na Podhale. Dotarliśmy do Zakopanego, gdzie standardowo zaliczyliśmy mały spacerek (tym razem poszerzony o kompleks skoczni).



Murzasichle powitały nas duuużą ilością śniegu, zaś nasz „pensjonat” o duuużo za małym pokojem z baaardzo nieciekawym napisem na drzwiach pt. „IZOLATKA”. Ale co zrobić… Nie spędzamy większości czasu w pokoju. Tym bardziej, że pogoda zdecydowanie zachęca do jego opuszczenia. A czemu (między innymi) szukałem lokum w górach? Bo nauczyłem Mychę jeździć na nartach i przydałoby się potrenować. I trenowaliśmy…



A prócz nart wycieczka ponowna wycieczka do Zakopanego, zawitanie do zasypanych po czubki płotów Kiczorów i spacery, między innymi w celu znalezienia imprezy Sylwestrowej (jako, że monotonna dieta u gaździny i ogólna atmosfera nie wróżyły dobrej zabawy).



A jak się nam w Izolatce mieszkało? Na szczęście krótko. Bo na drugi dzień, przeniesieni zostaliśmy do trochę bardziej cywilizowanego pomieszczenia (po tym, jak jego pierwotni lokatorzy zostali wyeksmitowani przez zdemolowaną po pijaku łazienkę). I całe szczęście. Bo pomieszczenie to miało stać się (i stało) świadkiem moich oświadczyn.



⇐ Jesienno zimowe Kiczory 2005
⇒ Spacer po lodzie na Sosinie 2006

Koczy zamek – Šance

08.10.2005
0013

Mam spore problemy z nazwaniem tej wycieczki. Taka beskidzka objazdówka. Najpierw dojechaliśmy do Trójwsi Beskidzkiej (Istebna, Koniaków, Jaworzynka) do „Koczego Zamku” – wzgórza z nieczynnym kamieniołomem znajdującego się przy głównej drodze za Koniakowem,



Następnie na Laliki, Zwardoń i Słowacją do granicy w Klokočovie. A kawałek dalej są już Staré Hamry i zapora Šance. A później do Cieszyna.




⇐ Hukvaldy i Štramberk 2005
⇒ Jesienne Kiczory 2005

Masyw Czantorii

24.09.2005
0011

W kalendarzu już jesień, ale za oknem piękna pogoda. Beskidy widoczne z naszego podwórka wprost zachęcają do odwiedzin… Pakujemy się, pakujemy moich rodziców i ruszamy do Ustronia Polany, skąd kolej linowa zabiera nas na Czantorię.




Czantoria

Z Polany Stokłosicy wspinamy się na Czantorię pod wieżę widokową, a później w stronę Soszowa



a dalej stroma wspinaczka na Stożek. Stamtąd z górki do Łabajowa, gdzie już czekali na nas rodzice, którzy opuścili naszą wycieczkę na Soszowie i wrócili pod auto. Z okazji randez-vous posiedzieliśmy sobie jeszcze przy grzańcu „U Karola”.




⇐ Jesienne wczasy w Jastarni 2005
⇒ Hukvaldy & Štramberk 2005

Jastarnia 2005 (IX)

02.09.2005-06.09.2005
0010 H007

Lato już prawie minęło, a my jeszcze porządnie nie odpoczęliśmy. Przyszedł piękny słoneczny wrzesień i zabraliśmy się razem z rodzicami W nad Bałtyk. Do Jastarni, oczywiście i oczywiście do Dorji.
A nad morzem, jak to nad morzem – trochę plażowania, trochę spacerów do późnej nocy,


zachód słońca może niezupełnie na plaży (bo Półwysep Helski z racji ukierunkowania takich możliwości nie daje), ale na molo (jurackim) jak najbardziej.


Czy odpoczęliśmy? Trudno powiedzieć, ale z pewnością było przyjemnie i w przyszłym roku znów tu zawitamy.



⇐ Sierpniowe Kiczory 2005
⇒ Z Czantorii na Stożek – Beskidy 2005

Warszawa

12.08.2005-14.08.2005
0008 H05
D1 12.08.2005

Ledwo co Mycha stała się moją dziewczyną, a już mną dyryguje :). A poszło o dawno zapłaconą zaliczkę na rejs morski i jej niechęć do puszczenia mnie na niego. I co? Zaliczka poszła przez znany portal aukcyjny, a na przekazanie dokumentów umówiłem się osobiście w Warszawie, by przynajmniej coś z tego mieć.
A że czasu na przygotowanie wyjazdu, środków finansowych nie za wiele, a i możliwości wyszukania jakiegoś lokum zdecydowanie mniej niż obecnie to wziąłem na co wpadłem – akademik „Akademik”.
Ale damy radę… W końcu jesteśmy młodzi i zakochani :). I co tu dużo mówić – jesteśmy w metropolii, więc na wieczór wychodzimy. Oczywiście Starówka


i wraz z zapadającym zmrokiem – Śródmieście. Wyjazd na taras PKiN miał zaporową cenę, Pan z ochrony zrobił nam nadzwyczajną „kopertową” zniżkę (ponoć dla studentów). I dzięki temu mogliśmy wypić kawkę z piękną panoramą stolicy.


Zdaje Ci się Szanowny Czytelniku, że dzień się skończył? Bynajmniej. Czekało nas jeszcze poszukiwanie izby przyjęć z moją rozwaloną przed wyjazdem głową (trochę za duży mamie urosłem, a znak drogowy powiesili trochę za nisko), która jakby zdecydowała się rozkrwawić i nic poza szwami nie chciało jej do rozsądku przemówić.

D02 13.08.2005

Następnego dnia intensywne zwiedzanie. Praga i zakupy na największym bazarze Europy (dziś tam Stadion Narodowy), wiślany brzeg (i między innymi Biblioteka Uniwersytecka),


dalej Krakowskim Przedmieściem na Starówkę, Nowe Miasto i aż do Cytadeli,


korzystając z dobrodziejstw komunikacji publicznej pod Belweder, przez Łazienki, koło Sejmu i z powrotem na Nowy Świat. A później lulu.


D03 14.08.2005

Dzień trzeci i ostatni w Warszawie przywitał mnie rąbniętymi kołpakami z Cytryny. A następnie? Po raz kolejny centrum, później przypadkiem Pawiak, Wilanów za rusztowaniem, wieczorne Okęcie i nocny powrót.



⇐ Słowacja nie tylko pod namiotem 2005
⇒ Noc w Kiczorach 2005